Józef Chełmoński powiedział kiedyś do swojej
uczennicy, malarki Pii Górskiej – Widzi
pani: pole i rosa. Zdaje się nic, a to bardzo trudno oddać taką szarość. Ludzie
są idioci! Myślą, że tylko ten służy Bogu, kto się na klęczkach modli, a ja
mówię, że wymalowanie takiego pola z rosą, to jest służba Boża i może lepsza od
innej!. Edward hrabia Krasiński
wspominał malarza: Żył jak anachoreta;
jeździł często do świętobliwego ks. Pełki, staruszka (portret jego wymalował w
„Święconym”) do Ojrzanowa, na modlitwy, na pociechę. Widywaliśmy często
Chełmońskiego, klęczącego w burce na środku kościółka Radziejowickiego i
modlącego się we łzach, jakby w ekstazie, ze złożonymi wysoko przed twarzą
dłońmi.
![]() |
Józef Chełmoński, Krzyż (1905), Muzeum Mazowieckie w Płocku |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz