Wiersz amerykańskiego poety Edwarda Hirscha „Edward Hopper and the House by the Railroad”. Opowieść o artyście i stojącym samotnie przy torach kolejowych domu. Któregoś dnia w miejsce to przybywa malarz. Rozkłada sztalugi. Powraca codziennie. Jego obecność uczłowiecza. Budzi podejrzenia przesiąkniętego martwotą budynku, zawstydzonego fantastycznością mansardy i pseudogotycką werandą. Nie przestaje wpatrywać się w tę postać. Być może trzymający w ręku pędzel także jest wyobcowany i opuszczony, ukrywający swoją samotność? Puste płótno z wolna zaczyna przybierać realne kształty i odzwierciedlać doznania kogoś, kto utracił swój wewnętrzny spokój, kto zanurzył się i zaczerpnął pod wodą głęboki oddech. A potem malarz odchodzi na zawsze. Jego cień po raz ostatni przecina tory i oddala się. Przemierza rozległe pola, aż zniknie zupełnie w zapadających ciemnościach.
![]() |
Edward Hopper, House by the Railroad (1925), Museum of Modern Art, Nowy Jork |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz