piątek, 13 listopada 2015

Sumienie

13 listopada 2015 roku




Pewnego wrześniowego dnia 1949 roku w oknach nowojorskiego domu handlowego Bonwitt & Teller Jan Lechoń ujrzał rysunki polskiego artysty żydowskiego pochodzenia Józefa Rajnfelda. Starannie oprawione, służyły jako dekoracyjne tło dla eksponowanych w witrynie sukien. O śmierci człowieka, z którym na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku łączyła go skrywana więź, poeta dowiedział się dopiero po wojnie. Widmo zajmujących coraz większe obszary Francji i nadciągających w czerwcu 1940 roku do Paryża wojsk hitlerowskich popchnęły Rajnfelda do poszukiwania dróg ocalenia. W stolicy upadającego  mocarstwa zastukał do drzwi attaché kulturalnego ambasady polskiej. Właśnie ewakuowano placówkę i pośpiesznie opuszczano miasto. Usłyszał, że nic dla niego nie można zrobić. Myślę ze wstydem ,że jego chorobliwy strach – zamiast mnie przejąć współczuciem – zbrzydził mnie … wyznał w „Dzienniku” Lechoń.  Przerażony Rajnfeld wyrusza więc na południe, w nadziei przedostania się do Hiszpanii. Ścigany i osaczony przez nazistów popełnia samobójstwo na francuskiej ziemi w sierpniu 1940 roku. Artyzm rysunków Rajnfelda wzbudzał wielkie uznanie u twórcy „Karmazynowego poematu”. A jego los? Sprawa Józia – nigdy wewnętrznie nie załatwiona – odezwała się we mnie; choć nic w niej nie mogłem zmienić, ale będzie mnie ona zawsze gnębić – bo mogłem czuć inaczej.    
Rysunek Józefa Rajnfelda zamieszczony w miesięczniku "Skamander" z 1936 roku


                                                      


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz