8 czerwca 1956 roku Jan Lechoń odebrał sobie życie, skacząc z dwunastego piętra hotelu "Hudson" w Nowym Jorku. Kiedyś napisał: Nie mam nikogo, komu bym ufał i komu moje wiersze byłyby naprawdę potrzebne. Czy był wyobcowany i niespełniony? Jego "Dziennik" kończy się refleksją: Można zawsze znaleźć w swej inteligencji,woli, sercu coś, co pomoże nam w walce z życiem,z ludźmi. Ale na walkę z sobą - jest tylko modlitwa. Być może spadanie z finalną frazą na bruku ulicy było ostatnim utworem poety.
Roman Kramsztyk, Portret Jana Lechonia (1919)
27 stycznia 1964 roku w Warszawie Stanisław Piętak wyskoczył z okna, popełniając samobójstwo. W wierszu "Twórca" o poetyckim spełnieniu napisał:
(...) Niesłyszalnym szeptem
tłumaczył, że nie chce żyć,
bo wypełnił, czego zapragnął.
Upadł między wirujące linie słońca,
na słowa jeszcze ciepłe, lecz zamykające się,
jak pod dach.
(...)
Stanisław Piętak na dwóch fotografiach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz