sobota, 14 listopada 2015

Testament Christiana de Chergé

Rzeczyca Sucha, 14 listopada 2015 roku.


Wczorajsze zamachy w Paryżu.                                                                                            Na początku lat siedemdziesiątych XX wieku do Algierii wyjechał francuski ksiądz katolicki i trapista Christian de Chergé. Powodowany potrzebą wpisania się w prowadzony dialog religijny z islamem, odnalazł swoje miejsce we wspólnocie                   „ modlących się wśród innych modlących się”. Klasztor Najświętszej Maryi Panny położony był w górach Atlas w Tibhirine. Nazwa ta w języku arabskim oznacza „ogród”. Modlitwa, śpiew, uprawa roli, hodowla.  Ora et labora. Mnisi sumiennie wypełniają ewangeliczny nakaz miłości bliźniego. Brat Luc Dohier prowadzi otwartą dla wszystkich małą klinikę. Mieszkańcy okolicznych miejscowości znajdują za ogrodzeniem opiekę lekarską i pomoc w rozmaitych sytuacjach życiowych. Ojciec de Chergé zanurza się we wnikliwe studia porównawcze Biblii i Koranu, nauki Chrystusa i Mahometa. Dużo pisze. Zostaje przeorem. Wybucha wojna domowa prowadzona pomiędzy algierskim rządem a islamskimi fundamentalistami. Ważą się losy monastyru. Pomimo głębokich wahań, doświadczając przemożnego lęku i żyjąc w poczuciu śmiertelnego niebezpieczeństwa, mnisi nie opuszczają swoich cel. W marcową noc 1996 roku nadchodzi dramatyczna chwila. Przełożony oraz sześciu innych zakonników z Tibhirine zostają uprowadzeni. Dwa miesiące później ich odcięte głowy znaleziono nieopodal jednego z miast. Do popełnienia tego okrutnego czynu przyznaje się Zbrojna Grupa Islamska. W wojennej rzeczywistości, w okresie pomiędzy 1 grudnia 1993 roku a 1 stycznia 1994 roku, pod piórem Christiana de Chergé rodzi się jego duchowy testament. Pisany zarówno w języku francuskim, jak i po arabsku, kończy się pełnymi ufności słowami dziękczynienia i nadziei : Za życie utracone, całkowicie moje i całkowicie ich, dziękuję Bogu, który jak gdyby tylko dla tej Radości je stworzył, radości ze wszystkiego i mimo wszystko. Do tego „dziękuję” za całe moje życie wraz z tym, co jeszcze może się w nim zdarzyć, włączam Was wszystkich, przyjaciół dawnych i dzisiejszych, i Was przyjaciół tu na miejscu, a także moją matkę i ojca, siostry i braci, i ich rodziny – moje stokrotnie przyrzeczone dzięki! A także Ciebie, przyjacielu mojej ostatniej minuty, który nie będziesz wiedział, co czynisz. Tak, Ciebie też do mojego „dziękuję” włączam i do mojego „ A Dieu – Z Bogiem”, którego widzę także w Twojej twarzy. By dane nam było się spotkać, jak dobrym łotrom, w raju: bo tak spodobało się Bogu, który jest Ojcem nas obu. Amen. Inch’Allah. 


Mnisi z Tibhirine

                                       

Christian de Chergé

                                                   
                                               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz