W nagranej przez Ośrodek Brama Grodzka – Teatr NN w Lublinie opowieści Julii Hartwig o swoim bracie Edwardzie, znanym fotografiku, autorka „Zobaczonego” akcentuje wspólną im obydwojgu wrażliwość. Wyznaje wręcz, że w napisanych jej ręką wierszach także odzwierciedla się zachwyt brata nad przyrodą, architekturą, pięknem. Doświadczenia Edwarda Hartwiga z pobytu w sowieckim łagrze poetka przywołała w utworze „ Na cześć moich braci”:
(…)
Jeden brat powrócił po dwóch latach z surowej Północy
nie do rozpoznania na zdjęciu zrobionym podczas postoju
w Białej Podlaskiej: widmowa bladość na głowie sowiecka uszatka
obok niego dwaj współtowarzysze z obozu
jednego z najcięższych
Jogła
Wepchnięto ich do nor wykopanych w ziemi
i obleczono w niemieckie mundury
żeby nie budzili współczucia miejscowych
Osłabł tak że współtowarzysze wywlekali go siłą z legowiska
i ciągnęli trzymając pod ramiona ku rzece
gdzie pracowali przy spławianiu drzewa
Nogi zostawały mu w tyle gubił w drodze wypchane słomą chodaki
Nie pozwalali mu odstać
Pamięta im to
Dzięki nim jego opowieść o naturze ludzkiej
brzmi bardziej krzepiąco niż inne
Kiedy chorował wynosili go na powierzchnię
żeby mógł podziwiać zorzę polarną
Mówili: głupi ten Hartwig ale uszanowali w nim artystę
(…)
Na obliczu człowieczeństwa widzianego oczami Edwarda Hartwiga odciśnięte twarze towarzyszy niedoli.
Edward Hartwig
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz